piątek, 18 lipca 2008

Mamy pierwsze pamiątki po doktorze

Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to premiera filmu dokumentalnego o lekarzu z Grębocina odbędzie się już za rok.

Łukasz Karwowski, reżyser mający na swoim koncie takie produkcje jak "Południe-Północ", czy "Mała wielka miłość", swój kolejny film fabularny postanowił poświęcić własnemu dziadkowi - Ottonowi. Ogromna liczba osób, które odezwały się do naszej redakcji po ujawnieniu jego planów, sprawiła, że reżyser najpierw stworzy dokument. Zdjęcia ruszyły 12 kwietnia. Nasi Czytelnicy mogę wziąć w nim udział.
Otton Karwowski skończył studia na Uniwersytecie Wileńskim. Do Grębocina przyjechał z rodziną zaraz po wojnie. Od 19 czerwca 1945 roku był kierownikiem miejscowego Ośrodka Zdrowia, w którym pracował ze swoją żoną - Haliną. Jako lekarz miał pod sobą 41 wsi należących wówczas do gmin: Lubicz, Obrowo, Łubianka i Łysomice. Zmarł w 1980 roku. Żegnały go tłumy.
Szukamy nie tylko osób, które były pacjentami lub przyjaźniły się z Ottonem Karwowskim. Poszukujemy również fotografii doktora, a także zdjęć Grębocina z tamtego okresu. Z pewnością wielu mieszkańców posiada je w swoich domowych albumach. Być może zachowały się w nich również zdjęcia nieistniejącego już domu, w którym mieszkał doktor lub jego słynnego ogrodu ze zwierzętami.
Pierwsze materiały wygrzebane z archiwów trafiły już do naszych rąk. Wśród nich jest m.in. legitymacja uczniowska Ottona Karwowskiego z roku szkolnego 1930/31. Miał wówczas 18 lat i uczęszczał do Gimnazjum Państwowego im. Adama Mickiewicza w Nowogródku. Można ją obejrzeć na stronie: http://www.ottonkarwowski.blogspot.com/, gdzie krok po kroku śledzimy powstawanie filmu.

Źródło: Tomasz Bielicki, Mamy pierwsze pamiątki po doktorze, Nowości z 18 lipca 2008 roku.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Moja babcia Emilia Rosenau,mieszkanka Grębocina,dzięki Panu Doktorowi Ottonowi Karwowskiemu , cudem uniknęła śmierci i pochowania za życia...Około roku 1960,kiedy miała ok.50 lat,zasłabła.Dzieci wezwałały pogotowie i Pana Doktora.Pogotowie było odrobinę wcześniej i stwierdziło zgon.Wyciągnięto Babci Emilii poduszkę spod głowy.Na to wszedł Pan Doktor Otton,wykonał zastrzyk i nakazał zabrać Babcię do szpitala.Babcia ocknęła się w drodze do szpitala i następnego dnia wrócila do domu , do dzieci!!! Z opowiadań mojego taty i jego rodzeństwa wynika,że Pan Karwowski bardzo interesował się swoimi pacjentami .Zaglądał i dopytywała o zdrowie ,kiedy tylko miał okazję.Wspominają go , jako bardzo dobrego człowieka i lekarza przez duże"L",z powołania.
- Beata Rosenau-Koprowska