wtorek, 15 kwietnia 2008

Lepszy niż doktor Judym

Pracował do końca swoich dni. Dostał zatoru płucnego i umarł na progu własnego domu, gdy wychodził do pracy. Z torbą lekarską w ręku.
- Otton Karwowski uratował mi życie. Zawsze będę to powtarzał. Brat i dwie siostry umarli w krótko po porodzie. Rodzicie byli załamani, bo lekarze nie potrafili wskazać przyczyny śmierci. Polecono im doktora Karwowskiego - opowiada 56-letni Apoloniusz Kuźniar. - To on wykrył konflikt genetyczny. Matka zamiast piersią miała karmić mnie z butelki. Przeżyłem. Stwierdził, że kolejne dzieci mogą być częściowo upośledzone. I znów miał rację. Cztery lata później urodziła się moja siostra. Jest głuchoniema.
Wystarczyło jedno zdanie w wywiadzie z Łukaszem Karwowskim, który zamieściliśmy w "Nowościach" z 22 lutego, aby w naszej redakcji rozdzwoniły się telefony. Toruński reżyser wyjawił w nim, że swój najnowszy film zamierza nakręcić o swoim dziadku doktorze Ottonie Karwowskim. Od tego dnia zgłaszają się do nas pacjenci grębocińskiego lekarza, bliscy osób, które leczył za darmo lub uratował im życie.
Wacława Świętek doktora Ottona Karwowskiego poznała w 1948 roku, gdy mieszkała w Turznie. Odwiedzał jej chorowitą 3-miesięczną córeczkę. Do dzieci zawsze odnosił się z sympatią. Zjawiał się na każde wezwanie, niezależnie od pory dnia i nocy. Po przeprowadzce do Torunia kontakt z doktorem się urwał.
- Dzisiejsi lekarze nie mogą się z nim równać. Potrafią tylko zapytać, "Co pani dolega?". On pytał - "Jak układa się Pani życie?". O wszystkim można było z nim porozmawiać - wspomina pani Wacława. - I nigdy nie pytał o pieniądze. Wie Pan, kogo mi przypominał? Doktora Judyma. Tylko był lepszy. Gdy ktoś był biedny i nic nie miał, to leczył go za "Bóg zapłać". Leki, gdy miał, to rozdawał.
Nasi Czytelnicy dzwonili i wspominali. O tym, że gdy mówił, to jego akcent zdradzał wschodnie pochodzenie. Jak w latach 50. przeprowadził pierwszą operację przyszycia odciętego palca. Wielu pomógł. Tak jak teściowej Mieczysława Zawadzkiego, u której wykrył cukrzycę. Jej zięć wciąż przechowuje książeczkę z odbitą na kartkach pieczątką doktora.
- Jego życie doskonale nadaje się na scenariusz. Mam już zarys fabuły. Na początku powstanie film dokumentalny, który byłby wstępem do fabularnego - mówi reżyser. - Poszukuję osób, które były leczone przez mojego dziadka i które pamiętają jakieś historie dotyczące jego osoby. Chciałbym się z nimi spotkać.

Źródło: Tomasz Bielicki, Lepszy niż doktor Judym, Nowości z 8 Marca 2008 roku.

Brak komentarzy: